Wśród fanów grupy
Queen zawrzało. Brytyjska wytwórnia GK Films zamierza zrealizować film
biograficzny poświęcony Freddiemu Mercury’emu, charyzmatycznemu
wokaliście zespołu. Problem w tym, że główną rolę zaproponowano
kontrowersyjnemu komikowi Sachy Baronowi Cohenowi.
Ta wiadomość rozwścieczyła mnóstwo wielbicieli Queen. Choćby dlatego, że Cohen w swoich ekranowych wcieleniach – np. jako kazachski dziennikarz Borat Sagdijew czy Brüno, austriacki specjalista od mody – słynie z prowokacyjnych, homofobicznych dowcipów. A Freddie Mercury był przecież biseksualny i nie ukrywał swojej orientacji.
Inny minus brytyjskiego komika to jego wiek. Skoro planowany film ma opowiadać głównie o początkach Queen (fabuła kończy się w 1985 roku, podczas występu grupy na londyńskim stadionie Wembley w ramach akcji Live Aid), 39-letni Sacha wydaje się za stary, by zagrać młodego Freddiego.
czytaj dalej
Gitarzysta Brian May i perkusista Roger Taylor, jedyni członkowie Queen, którzy wciąż udzielają się w branży muzycznej, nie mają wątpliwości, że Sacha Baron Cohen to dobry wybór.
Wierzą też, że komik poradzi sobie w poważnej roli. Zebrał przecież pochwały za występ w musicalu Tima Burtona "Sweeney Todd: Demoniczny golibroda z Fleet Street".
On sam na razie nie komentuje tej sprawy. Może ma ważniejsze rzeczy na głowie?
We wrześniu aktora i jego żonę dostrzeżono na londyńskiej ulicy z wózkiem niemowlęcym. Czyżby na świat przyszło drugie dziecko Cohena? Na ten temat Sacha także milczy.
z interia.pl