W 18. rocznicę śmierci Freddiego Mercury’ego ukazał się album Queen „Absolute Greatest”
Płyta jest potrzebna choćby młodym słuchaczom, by dowiedzieli się,
że największe dzisiejsze gwiazdy, np. Muse, czerpią z nagrań Królowej.
Jej
popularność podtrzymywała ostatnio koncertowa działalność gitarzysty
Briana Maya i perkusisty Rogera Taylora, którzy zaprosili do współpracy
Paula Rodgersa, byłego wokalistę Free i Bad Company. Razem nagrali
album „Cosmos Rocks”.
Promując najnowszą składankę, Taylor
oświadczył, że rozstali się z Rodgersem, gdy ten postanowił wznowić
działalność Bad Company. Potwierdził to, co nurtowało wielu fanów – że
głos Paula nie pasował do stylistyki Queen. Różnice ujawniły się
podczas pracy w studio – May i Taylor są bowiem perfekcjonistami,
Rodgers zaś lubi nagrywać krótko i szybko. Najważniejsze jest
oświadczenie Taylora, że Queen nie zamierza zawieszać działalności
koncertowej. Pomysł ten pobłogosławił trzeci z żyjących
instrumentalistów oryginalnego składu, basista John Deacon, choć sam
wybrał życie w domowym zaciszu.
Najnowszy album może liczyć na
powodzenie, ponieważ składanki Queen zawsze królowały na listach
przebojów. Album „Greatest Hits” pobił rekord sprzedaży na Wyspach
Brytyjskich – rozszedł się w ponad 5,5 mln egzemplarzy. Wydanie
najnowszego „the best of” muzycy argumentują koniecznością dokonania
wyboru tego, co najlepsze. Składanek wydali bowiem kilka, są to
podwójne albumy, które w większości nie obejmują całości dyskografii.
Nowa płyta ukazała się w wielu formatach, także w kolekcjonerskich
wersjach winylowych. Na CD wydano również komentarze i anegdoty muzyków
o piosenkach.
Współczuję artystom, bo wybór 20 piosenek z
gigantycznego dorobku musiał być trudny. Są jednak utwory hymny,
których zabraknąć nie mogło. Chodzi rzecz jasna o „We Will Rock You” i
„We Are the Champions” rozbrzmiewające na wielu arenach sportowych. Nie
mogło się obyć bez najbardziej wyrafinowanego utworu, czyli „Bohemian
Rhapsody”.
Z ostatniego okresu działalności grupa wybrała „The
Show Must Go On”, które stanowi dzisiejsze credo zespołu. Okres
fascynacji elektroniką reprezentuje rytmiczne „Radio Ga Ga” i „A Kind
of Magic”. Jedynym gościem na płycie jest David Bowie, który śpiewa z
Mercurym „Under Pressure”. Osobiście wolę operowy „Killer Queen” ze
wspaniałymi chórkami i niepowtarzalną solówką Maya, „Somebody to Love”,
a także rockowe „Seven Seas of Rhye”.
z rp.pl