ŻYWOT BRIANA
Andrew Duncan rozmawia z Brianem Mayem
Radio Times, grudzień 2004 r.
Wydaje się, że gitarzysta Queen Brian May ma wszystko – ale za fryzurą i
przebojami kryje się też smutna historia. Czy ma szczęśliwe zakończenie?
Światowej sławy gwiazdor rocka, który nigdy nie brał narkotyków, ma
delikatny głos, jest rodzinny, punktualny, miły, nawet nieśmiały? Czy to
rzeczywistość czy tylko złudzenie? Brian May, gitarzysta Queen, jest w swoim
domu w Surrey – krainie maklerów giełdowych, gdzie luksusowe domy są ukryte
za strzeżonymi bramami. Ma własne mini-obserwatorium na trawniku, w którym
może oddawać się swojej pierwszej miłości, astronomii.
Pluszowe misie, lalki i gitary zagracają pokój, w którym rozmawiamy siedząc
przed telewizorem plazmowym. W wieku 57 lat, Brian nosi kolorową koszulkę,
nad którą dyndają jego charakterystyczne, lekko farbowane loki. Właśnie jadł
obiad ze swoją śliczną świeżo poślubioną córką, Luisą (23 lata) i mówi, że
jest szczęśliwszy niż kiedykolwiek. „Cenię sobie czas spędzony na łonie
rodziny. Zdaję sobie sprawę, że czuwa nade mną Bóg.”
Ale nie przesadzajmy z tą sielanką. Był też rozwód i chwile załamania przed
obecną nirwaną (kiedy Queen właśnie został członkiem Music Hall of Fame
kanału 4.) Licho nie śpi, jak mówi Brian, i może właśnie dlatego rzucił się
w wir pracy: przygotowując obecne otwarcie w Las Vegas musicalu Queen „We
Will Rock You”, i pisząc książki. „Pracuję jak szalony, ale znalazłem złoty
środek na pogodzenie pracy z życiem rodzinnym.”
Sukces musicalu, który przyniósł ponad 50 milionów funtów zysku od czasu
londyńskiej premiery dwa lata temu, jest ironiczny. May powiedział kiedyś,
że musicale przyprawiają go o mdłości, i podobna jest opinia wielu krytyków
przedstawienia, który zawiera 24 piosenki Queen wplecione w fabułę wymyśloną
przez Ben Eltona. „Recenzje były okropne, przesycone nienawiścią” przyznaje
May. „Mówili: 'Co do diabła te gwiazdy rocka mogą wiedzieć o musicalach?’.
Byłem zdumiony ilością jadu, jaką opluli Bena, no bo 'Jak lewicowy,
niezależny komik może zarabiać? Musiał się zaprzedać’. Jedyną rzeczą, jakiej
zaprzedał się Ben, była niestrudzona, ciężka praca.”
May wychował się w okolicy Twickenham, w południowo-zachodnim Londynie.
Kiedy miał 16 lat, jego ojciec Harold, inżynier elektroniki, pomógł mu
zbudować pierwszą gitarę z domowych rupieci. May nazwał ją Red Special i
zagrał na niej otwierając w 2002 r. koncert na Złoty Jubileusz Królowej,
grając hymn narodowy 60 metrów nad ziemią na dachu Pałacu Buckingham.
„Miałem wtedy największego stracha w życiu. Istniało poważne ryzyko, że
jeśli nawalę, to wyjdę na największego głupka w historii.”
Początkowo studiował astronomię z zamiarem obronienia doktoratu, zarabiając
na życie jako nauczyciel matematyki. „Nie byłbym wystarczająco
zdyscyplinowany, aby zostać zawodowym astronomem, ale uwielbiam przenosić
się w ten inny świat. Na szczęście w muzyce można popełniać błędy. Dzięki
graniu na scenie radziłem sobie z własnymi kompleksami. Wszyscy mamy swoje
obawy, jak tylko przychodzimy na świat. Czułem się niezręcznie, bo byłem
wyższy od kolegów, tyczkowaty, miałem pryszcze, nie podobały mi się moje
włosy czy nos, i przerażało mnie tańczenie, bo nie umiałem rozmawiać z
dziewczynami. Najprostszym sposobem, aby spędzić czas poza domem, było
wyjście na scenę i granie. Wychodziło całkiem nieźle i teraz mogę żyć ze
swoimi wadami.”
Wielki przebój Queen z 1975 roku „Bohemian Rhapsody” (omówiony w sobotnim
programie dokumentalnym BBC3) zmienił oblicze wideoklipów rockowych i
utorował zespołowi drogę do dalszych sukcesów. „Muzyka była tak energiczna,
że dała mi emocjonalną siłę. Nie brałem wtedy narkotyków, bo pomyślałem, że
za 20 lat będę chciał wiedzieć, co było prawdziwe, a co nie.”
Rzeczywistość stała się bolesna w 1991 roku, kiedy Freddie Mercury zmarł na
chorobę wywołaną AIDS. „Nie ma dnia, żebym o nim nie myślał. Miał złożoną
osobowość, był skrajnie nieśmiały, ale potrafił być też obcesowy i
bezwzględnie skoncentrowany. Martwił się tylko o siebie i swoją muzykę i
dlatego był tak wspaniały. Zadowalał sam siebie. Ze mną jest na odwrót.
Urodziłem się altruistą. To dobre w małych dawkach, ale jeśli pozwolisz aby
rządziło twoim życiem, to masz kłopoty.”
„Jak we wszystkich podróżach, w naszej również zdarzały się gorsze i lepsze
chwile. Musieliśmy walczyć o to, aby nie poddać się komercyjnym naciskom.
Różniliśmy się poglądami i wszyscy czasem myśleli o odejściu. Nie chcę wcale
powiedzieć, że ciągle darliśmy koty, ale w każdym czteroosobowym zespole
muszą być jakieś frustracje. Wiele ryzykowaliśmy.”
„To smutne, że dzisiaj wszystko jest takie ujednolicone, że trudno być sobą.
Są natrętne reklamy, naciski mediów i reality TV, których nie cierpię. Nie
można wykreować gwiazdy pop w jeden dzień. One muszą się rozwijać się
stopniowo i mieć prawdziwe składniki, tak jak The Darkness. Mają taką samą
postawę jak Freddie – nie obchodzi ich, że mogą kogoś zdenerwować.
Polityczna poprawność też mnie wkurza, bo hamuje ludzi przed wyrażaniem
swoich poglądów. Wciąż jesteśmy nietolerancyjnym społeczeństwem, a
polityczna poprawność stwarza fałszywe wrażenie, że tak nie jest.”
Zespół Queen spędził dwie trzecie czasu w trasie. „Tęsknię za tym, ale nie
za brakiem życia rodzinnego. Moje dzieci [Jimmy, 25 lat i Emily-Rugh, 17
lat, podobnie jak Louisa] są dorosłe, ale ważne jest utrzymywanie bliskiego
kontaktu. Kiedy zaczynałem, myślałem że podoba im się, że mają znanego tatę,
ale to zawracanie głowy. Ludzie chcą być twoimi przyjaciółmi, albo wrogami,
ze złych powodów. Czasem miały ochotę od tego wszystkiego uciec, ale były
wspaniałe.”
Jego małżeństwo z ich matką, Chrissy Mullen, rozpadło się kiedy Queen
przestał koncertować po śmierci Mercurego. „Przetrwaliśmy te trudne lata
całkiem dobrze, wygraliśmy wojnę i przegraliśmy pokój. Przez pewien okres
górę brały emocje, ale teraz osiągnęliśmy punkt, w którym jesteśmy w stanie
funkcjonować jako mama i tata. Jestem z tego dumny.”
Cztery lata temu ożenił się z Anitą Dobson, byłą gwiazdą serialu EastEnders,
ale ich wczesny związek bywał turbulentny. Wpadł w depresję i miał myśli
samobójcze. „Nie ma znaczenia kim jesteś – królem Anglii, mną, czy
murarzem – kiedy się zakochasz w kimś innym, musi się to wiązać z
cierpieniem. Głównym powodem jest nieumiejętność pogodzenia się ze stratą.
Straciłem ojca, małżeństwo, mój wizerunek siebie jako ojca, Freddiego i
zespół, wszystko w tym samym roku. Straciłem swoją tożsamość. Patrzyłem w
lustro i widziałem tam kogoś obcego. Sławni ludzie przechodzą przez to samo
gówno co wszyscy inni.”
Muzyka, jak wierzy, może pomóc. „Kilka razy uratowała mi życie. Masz promyk
nadziei z piosenki kiedy zdajesz sobie sprawę, że ktoś inny czuł tą samą
rozpacz. Moja własna muzyka niekoniecznie do mnie przemawia. Kiedy pisałem
„Too Much Love Will Kill You”, myślałem że umrę na skutek ciągłej depresji.
Jestem dumny z tego, że piosenka pomogła innym, którzy pomyśleli 'On dał
radę.'”
Ratunek dla siebie znalazł w Cottonwood, klinice w Arizonie, gdzie spędził
trzy tygodnie. „Musisz być w naprawdę beznadziejnej sytuacji, żeby zostawić
swoje życie i tam pójść. Ale też nie przesadzaj z depresją. Umieść ją w
kontekście. Teraz czuję się cudownie. Chcę załatwić jeszcze kilka spraw
zanim pożegnam się ze światem. Ale żyję tak, jakby każdy dzień mógł być moim
ostatnim.”
tłumaczenie Wundżun
wiedz że ktos codziennie odwiedza twego bloga nie przestawaj!!!1
dokładnie !
Piekny wywiad, żal mi go, wiem, że było mu ciężko. Ale dobrze, że z tego wyszedł. Mimo tych wszystkich akcji reaktywowania Queen i robienia różnych bzdur przez May+Taylor i tak go bardzo lubię i cenię.