Już niedługo do kin trafi „Bohemian Rhapsody” – film o zespole Queen oraz samym Freddiem Mercury. Problemem było tylko… odtworzenie głosu artysty.
Postać charyzmatycznego lidera, we wchodzącym do kin początkiem listopada filmie „Bohemian Rhapsody”, zagrać ma Rami Malek. Problemem okazał się być jednak charakterystyczny głos zmarłego artysty, którego aktor nie był w stanie w żadnym stopniu odtworzyć podczas śpiewu.
Rozwiązaniem tej kwestii okazała się postać kanadyjskiego piosenkarza Marca Martela.
„Dosłownie, można zamknąć oczy i to jest Freddie.” – powiedział producent filmu, Graham King w wywiadzie dla Rolling Stone. Zadecydowano, że wokal Kanadyjczyka zostanie dodatkowo nagrany wraz z oryginalnymi taśmami Queen.
Sam Rami Malek także stanął przed nie lada wyzwaniem. Jak sam wspomina, na początku oferta wydawała mu się nierealna: „myślałem, że ktoś sobie ze mnie żartuje”. Proces przygotowań pod okiem trenerów i specjalistów obejmował m.in. obserwację ruchów zmarłej gwiazdy, dialogów oraz umiejętności mówienia z protezami zębów.
„Miał z nimi prawdziwy problem. Oglądając z nim wywiady zauważasz, jak często próbuje zasłaniać te zęby wargami lub dłonią.”- komentuje aktor.
Jak wspomina, jego ulubionym doświadczeniem były rozmowy z Brianem Mayem oraz Rogerem Taylorem na temat ich zmarłego kolegi:
„Cudownie było przeżyć to osobiście, zobaczyć, jak bardzo im na nim zależało.”
z http://rockradio.tuba.pl