Sąd we Wrocławiu uznał, że współwinnym strat, jakie miasto poniosło w 2012 roku przy okazji koncertu zespołu Queen na miejskim stadionie jest agencja Music Art., opiekująca się wieloma polskimi gwiazdami. Wrocław chce kilku milionów złotych
Queen bez Frediego to Queen?
Zagotowało się w mediach, gdy podano do wiadomości, że 7 lipca 2012 roku przyjedzie do nas legendarna grupa Queen. Obecnie tworzą ją gitarzysta Brian May i perkusista Roger Taylor oraz młody, amerykański wokalista Adam Lambert. Nie cichły dyskusje czy bez Freddiego Mercury’ego Queen ma sens, spekulowano, czy w ogóle Adam wie co śpiewa… Nie zmienia to faktu, że jeden z najważniejszych zespołów w historii światowej muzyki, do Polski przyjeżdżał, a Wrocław wchodził z przytupem na koncertową mapę Polski z wybudowanym na Euro nowiuśkim stadionem. Ziszczał się sen wielu Dolnoślązaków o własnej wielkiej arenie koncertowej.
I bez wątpienia było jedno z najważniejszych wydarzeń muzycznych ostatnich kilku lat i to nie tylko na skalę krajową: do Wrocławia przyjechali fani nawet z Węgier i Włoch, dla wielu to była podróż sentymentalna. – Poznaliśmy się przed laty na imprezie fan clubu Queen – mówiła Dagmara Wąsek, która z mężem Arto przyjechała z niemieckiego Mannheim.
Queen uniósł stadion
7 lipca 2012 roku we Wrocławiu było wszystko to, na co każdy fan Queen liczył: największe hity, jak „Radio Ga Ga”, chóralne, z płonącymi zapalniczkami „Who Wants To Live Forever”, zabawy wokalne z publiką. Gdy May wykonał „Love of my life”, a na telebimie pojawił się Mercury, wielu zaszkliły się oczy. Za gardło ścisnęło, gdy z głośników popłynął jego głos. Zobaczyliśmy też Mercury’ego za fortepianem, śpiewał „Bohemian rhapsody”. To był majstersztyk: utwór zaczął zespół, „dołączył” Freddie, żywe granie przeszło we fragment teledysku, a potem publiczność wykrzyczała refren „The Show Must Go On”.
Po koncercie się zaczęło
Do przygotowania m.in. tego wydarzenia firmy Music Art i Dynamicom stworzyły konsorcjum, które było partnerem Wrocławia, reprezentowanym z kolei przez zarządzającą stadionem spółkę Wrocław 2012. Umowa zakładała, że strony podzielą po połowie zyskami lub stratami po koncercie Queen.
Niedługo po nim wybuchł spór; strony obarczały się odpowiedzialnością za straty. Spółka Wrocław 2012 domagała się w sądzie od Dynamicomu 8 mln zł, a jego szef Tomasz Góralski zarzuty odpierał, tłumacząc, że straty powstały na skutek działań miasta – m.in. przez darmowe rozdanie kilkunastu tysięcy biletów.
Prezydent Rafał Dutkiewicz ujawnił w końcu, że Dynamicom nie rozliczył 14 mln zł przekazanych im z kasy Wrocławia. Za tę wypowiedź firma podała do sądu gminę Wrocław. Dynamicom dowodził, że słowa prezydenta podważyły wiarygodność firmy i mogą przyczynić się do jej upadku. Ale sprawę przegrał, gmina Wrocław nie musiała przepraszać nikogo.
Dodatkowo rozliczenia koncertu zaczęły badać NIK i CBA, śledztwo prowadzi prokuratura w Jeleniej Górze.
Kto, komu, ile i za co?
Ale po ujawnieniu rozliczeń Dynamicom złożył wniosek o upadłość. W praktyce oznaczało to, że nie można ich już pozwać. Wrocław 2012 złożył więc pozew przeciwko Music Art. W ub. tygodniu wrocławski sąd okręgowy uznał, że agencja jest współwinna strat, jakie miasto poniosło z tytułu koncertu.
Mecenas Krzysztof Pluta, reprezentujący Music Art nie wie jeszcze, czy jego klienci będą składać apelację. Jeśli nie, to wyrok się uprawomocni.
– To dla nas korzystna decyzja, mogła przecież zapaść zupełnie odwrotna. Obecnie mamy podstawy do roszczeń finansowych – mówi rzecznik spółki Wrocław 2012 Adam Burak i dodaje, że może to być kwota nawet kilku milionów złotych. – Sąd uznał, że poszczególne punkty umowy, jak na przykład sprzedaż biletów, odpowiadały obie strony, więc muszą się podzielić stratami.
Wyceni je biegły powołany przez sąd, który raz jeszcze wszystko przeliczy i określi odpowiedzialność każdej ze stron. Adam Burak dodaje, że jeśli do tego dojdzie, to będzie to proces długi, bo zapisy o rozliczeniu kosztów imprezy są bardzo skomplikowane. Wstępnie Wrocław 2012 domaga się od pozwanych 3,2 mln zł.
Jeżeli „podobno”, cytując za tym artykułem: „Spółka Wrocław 2012 domagała się w sądzie od Dynamicomu 8 mln zł” a potem: „Prezydent Rafał Dutkiewicz ujawnił w końcu, że Dynamicom nie rozliczył 14 mln zł przekazanych im z kasy Wrocławia” to ile naprawdę kosztuję organizacja takiego koncertu???? Pomijam kwestię rozdawnictwa biletów w takiej wielkości przez Miasto to też poniżej pasa.
wyciąg z przesłuchania świadków:
Negocjowaliśmy od kwoty miliona Euro wynegocjowaliśmy 800 tys dolarów.
Chcieliśmy mówić m.in. o rozdawnictwie biletów: – na koncert Queen to strata 1,5 mln zł – w przypadku turnieju piłkarskiego przeszło 4 mln zł.
Ile biletów rozdano a ile sprzedano? W normalnej sprzedaży na koncert Queen sprzedano około 17 tysięcy. Około 10-12 tysięcy rozdano albo sprzedano po zaniżonej cenie. To były decyzje m.in. Janickiego, Pietryszyna o rozdawaniu biletów.
W skrócie Dynamicon dostał 10-12mln na imprezy na stadionie. Ileś z tego poszło na Q+AL.