Po koncertach Jean Michaela Jarre’a (2005), Davida Gilmoura z
Pink Floyd (2006) i ubiegłorocznym Roda Stewarta, wybór Queen na gości
tegorocznej edycji wskazuje na to, że organizatorzy "Przestrzeni
Wolności" konsekwentnie stawiają na wypróbowane gwiazdy, które szczyt
powodzenia święciły w latach 70.
– Tak się składa, że wśród młodszych wykonawców nie ma artystów aż
tak wielkiego kalibru – tłumaczy Ryszard Bongowski. – W dodatku
zapraszamy takich muzyków, których wcześniej polska publiczność nie
miała okazji słuchać i oglądać na żywo w naszym kraju.
Zespół Queen powstał w 1970 r. w Londynie. Początkowo łączono ich z
hard rockiem, ale faktycznie poruszali się w obrębie kilku, wydawałoby
się nieprzystawalnych muzycznych stylów. Największe sukcesy odnosili w
drugiej połowie lat 70. za sprawą takich albumów jak "Night At The
Opera", "News Of The World" czy "Jazz", z których pochodzą przebojowe
"Bohemian Rapsody", "We Will Rock You", "We Are The Champions" czy
"Bicycle Race". Na początku lat 80. grupa zmieniła brzmienie,
wzbogacając instrumentarium o syntezatory. Ich największy przebój z
tamtego okresu to "Radio Ga Ga". W 1985 r. Queen przypomnieli o sobie w
fenomenalnym stylu na Live Aid. W plebiscycie BBC 20-minutowy fragment
imprezy z ich udziałem uznano za najlepszy występ wszech czasów na
żywo. Kolejna fala queenmanii wybuchła po śmierci wokalisty Freddiego
Mercury’ego jesienią 1991 r.
Mercury był jednym z najbardziej niezwykłych artystów w dziejach
rocka, obdarzonym niewiarygodnym głosem i sceniczną charyzmą. Pozostali
muzycy, zwłaszcza gitarzysta Brian May i perkusista Roger Taylor, mieli
także ogromny wkład w muzyczne oblicze grupy. Jednak dzięki Freddiemu,
z jego imagem gejowskiego macho, krzykliwymi kostiumami, pozami oraz
manierami operowej diwy, Queen stali się czymś więcej niż tylko bardzo
dobrym zespołem rockowym. Stanowili właściwie zjawisko bez precedensu w
świecie show-biznesu, osobną kategorię. Wydawało się, że bez
ekscentrycznego frontmana historia zespołu zostanie definitywnie
zakończona.
A jednak, mimo rezygnacji basisty Johna Deacona, May i Taylor – idąc
za tytułem ostatniego przeboju z Mercurym "The Show Must Go On"
(Przedstawienie musi trwać) – sporadycznie kontynuowali działalność pod
starym szyldem z różnymi wokalistami. Od 2004 roku na stałe towarzyszy
im Paul Rodgers, były członek takich grup jak Free, Bad Company i The
Firm. Skład uzupełniła trójka stałych współpracowników: klawiszowiec
Spike Edney, który wspomagał na scenie Queen jeszcze w latach 80.,
gitarzysta rytmiczny Jamie Moses oraz basista Danny Miranda. W latach
2005-2006 zespół, pod szyldem Queen + Paul Rodgers, odbył światowe
tournee, m.in. występując dla 65 tys. słuchaczy w londyńskim Hyde Parku
15 lipca 2005 r., dokładnie tydzień po atakach terrorystycznych w
tamtejszym metrze.
Ubiegły rok muzycy spędzili w studiu nagraniowym, gdzie przygotowywali materiał na nową płytę.
– Nie chcemy, żeby mówiono, że jesteśmy zespołem odgrzewającym tylko stare kotlety – mówił Brian May.
Jednak jak do tej pory rezultaty sesji pozostają owiane tajemnicą.
Zresztą wydaje się, że publiczność, również ta w Gdańsku, bardziej
liczy na stare, sprawdzone hity. Jak brzmią piosenki Freddiego w
wykonaniu Paula Rodgersa można się dowiedzieć z koncertowego CD lub DVD
"Return of the Champions". Rodgers nie próbuje imitować Mercury’ego,
śpiewa po swojemu, bardziej chropowato, rockowo.
W programie koncertowym Queen + Paul Rodgers są zresztą też utwory z
repertuaru tego ostatniego, w tym nieśmiertelne "All Right Now", jeden
z najbardziej rozpoznawanych kawałków w dziejach rocka. Są też piosenki
śpiewane przez Maya i Taylora, m.in. "Love of My Life", "Hammer to
Fall" czy "Radio Ga Ga". Niezmienny pozostaje za to rozmach i
widowiskowość koncertów oraz świetny kontakt artystów z publicznością.
Organizatorom koncertu "Przestrzeń Wolności" już w ubiegłym roku nie
udało się utrzymać sierpniowego terminu koncertu. Wtedy Rod Stewart
przyjechał już w lipcu, teraz Queen zagrają we wrześniu.
– Sierpień dla większości muzyków rockowych tradycyjnie jest okresem
urlopowym – wyjaśnia prezes Fundacji Gdańskiej. – Wszystkie wielkie
imprezy odbywają się w czerwcu i lipcu, a potem artyści wypoczywają, aż
do września, kiedy zaczyna się jesienna tura koncertów.
Pierwszy koncert z cyklu "Przestrzeń Wolności" w 2005 r. (J.M.
Jarre) obejrzało ponad 100 tys. osób, co jest swoistym rekordem Polski.
Rok później Davida Gilmoura wysłuchało o połowę mniej słuchaczy. Liczbę
uczestników koncertu Roda Stewarta organizatorzy szacują na 30-35 tys.
Jeżeli faktycznie Queen zainaugurują w Gdańsku swoją tegoroczną
trasę, można się spodziewać, że na widowni w liczbie większej niż
dotychczas zasiądą fani z zagranicy.