Chuck Darrow, Courier-Post
Wiedzieć o tym, że supergwiazda rocka z lat 70. znów rusza w trasę, to obecnie nic niezwykłego. W końcu, The Rolling Stones, Fleetwood Mac i The Eagles występujš już regularnie od kilku lat.
Ale było niemałš niespodzianką, kiedy okazało się w zeszłym roku, że Brytyjscy tytani pop-rocka Queen planują powrócić na tą niwę po ćwierćwiecznej nieobecności.
Jakby nie było, ekstrawagancki lider zespołu, Freddie Mercury, zmarł na AIDS w 1991 roku w wieku 45 lat.
Dla wieku, myśl o Queen bez Mercury’ego wydawała się równie absurdalna, co Stonesi bez Micka Jaggera.
Ale perkusista Roger Taylor i gitarzysta Brian May, żyjšcy członkowie zespołu, mieli jeszcze bardziej zaskakujšcego asa w rękawie: zaangażowali weterana rocka stadionowego, Paula Rodgersa z Free i Bad Company, jako wokalistę. Dlatego też ich koncerty sš pod oficjalnym szyldem „Queen + Paul Rodgers”.
„To stało się przez szczę�liwy zbieg okoliczności”, wyjaśnił Taylor podczas niedawnego wywiadu telefonicznego.
„My z Brianem wcale nie planowaliśmy grania koncertów. Pewnego razu grali�my w jednym programie brytyjskiej telewizji, i tak się złożyło że współpracowaliśmy z Paulem Rodgersem przy paru naszych i jego piosenkach, i wyszło tak dobrze, że powiedzieliśmy sobie: 'To jest zbyt dobre. Nie możemy tego zmarnować. Pojed�my z tym w trasę.'”
„Paul był jednym z naszych ulubionych wokalistów w latach 70., i to po prostu zaiskrzyło. Czysta magia. Paul nadał naszej muzyce trochę jakby bardziej bluesowy charakter.”
„Oczywiście lubimy też grać piosenki Bad Company i Free. Tak więc gramy zarówno utwory Paula, jak i nasze własne.” (Jak na razie trasa nie obejmuje terenów Louisville.)
Jest wątpliwe, aby ktokolwiek był w stanie zastąpić Mercury’ego, którego glam-rockowa osobowość i silny, quasi-operowy głos pomogły Queen wybić się na tle innych ówczesnych zespołów. Taylor i May, którego melodyjne, wielościeżkowe partie gitarowe stały się wizytówką zespołu, zawsze doskonale to rozumiał.
„Wielką zaletą Paula jest dla nas to, że nie próbuje być Freddiem Mercury”, powiedział Taylor.
„On jest i zawsze był Paulem Rodgersem. I śpiewa tak jak Paul Rodgers, ale ma skalę głosu Freddiego, co jest nadzwyczajne.”
„Niewielu wokalistów ma taką skalę głosu. A on był jednym z ulubionych wokalistów Freddiego.”
„To zadziałało. Nie mamy kogo�, kto próbuje naśladować lub wcielić się we Freddiego Mercury. Mamy kogoś, kto sam jest fantastycznym wokalistą.”
Starzy queenmaniacy zauważą, że basista i kompozytor John Deacon, wciąż żyjący, nie dołączył do odnowionego zespołu, a na jego miejsce zatrudniono basistę sesyjnego Danny’ego Mirandę. Miranda może się pochwalić graniem w odnowionym składzie zespołu heavy-metalowego z lat 70. Blue Oyster Cult.
„John, z jakiegoś powodu, przestał się interesować jakąkolwiek działalnością muzyczną po śmierci Freddiego”, mówi Taylor.
„Nadal jest w pewnym sensie naszym partnerem, i przysłał nam bardzo uprzejmy list, w którym napisał, że „W zupełności akceptuję wszystko co teraz robicie i popieram to. Jednakże, czuję że nie mam ochoty brać w tym udziału. I przysyłajcie dalej czeki.”
wywiad z 24.03.2006
Return of Queen
Queen, Paul Rodgers hit road
By Chuck Darrow
(Cherry Hill, N.J.) Courier-Post
tłumaczenie Wundżun
Jonh ma rację i poczucie humoru…
Czeki to jednak podstawa hehe… nawet jak się już ma 50 mln funciaków na koncie…
KONCERT NA HBO OGLADALEM BEZ FREDIEGO MIZERNIUTKI