Amerykańskie trio jazzowe The Bad Plus przerabia numery Nirvany,
Pink Floyd i Bee Gees. – Ale gramy je tak, jak nie robił tego nikt
wcześniej – zastrzega kontrabasista Reid Anderson. W poniedziałek jego
grupa wystąpi w Katowicach.
niespodzianka. Dotąd graliście wyłącznie instrumentalnie. Na "For All I
Care" śpiewa Wendy Lewis. Co się stało?
Reid Anderson, kontrabasista grupy The Bad Plus: – Od kilku lat
chcieliśmy nagrać album inny niż to, co robiliśmy do tej pory. Im
więcej o tym rozmawialiśmy, tym jaśniejsze stawało się, że chodzi nam o
wokalistkę. Wydawało się to najlogiczniejszą kontynuacją tego, co
robiliśmy z muzyką pop. Chodziło nam też o album w duchu Johna
Coltrane’a i Johnny’ego Hartmana: zespół ze swoim własnym brzmieniem
wchodzi do studia z wokalistką, a ona jest częścią brzmienia zespołu.
To nie jest wokalista z przygrywającymi mu muzykami, to muzyka grupowa.
A oprócz tego – kochamy piosenki.
Jak trafiliście na Wendy Lewis?
– Wendy i Dave [King, perkusista The Bad Plus – przyp. red.]
współpracowali jakieś 10 lat temu, ale od tamtego czasu nie grali razem
zbyt wiele. Jej głos zapadł mi głęboko w pamięć, gdy słuchałem jej
płyty. Kiedy zaczęliśmy szukać wokalistki, pomyśleliśmy o niej.
Zaczęliśmy pracować razem nad piosenkami jakiś rok przed nagraniem
albumu.
Wydaje
mi się, że przeróbki popowych i rockowych standardów brzmią bardziej
oryginalnie w wersjach instrumentalnych niż z wokalem. Można by
powiedzieć, że teraz, z wokalistką, po prostu odgrywacie piosenki.
Liczycie na sukces komercyjny?
– Z całym szacunkiem, ale zupełnie się nie zgadzam. To nie jest po
prostu granie piosenek. Oczywiście szanujemy te utwory i oddajemy im
honor, ale równocześnie gramy je tak, jak nie robił tego nikt
wcześniej. To dialog między różnymi muzycznymi punktami widzenia, np.
awangardą i wrażliwością pop. Fakt, że ta muzyka jest łatwa w
słuchaniu, to – jak mi się wydaje – znak jej oryginalności. Ta muzyka
ma wiele warstw, przynajmniej dla tych, którym będzie się chciało je
odsłonić. Ale nie trzeba tego robić, żeby cieszyć się muzyką. Jesteśmy
bardzo dumni z tego, co zrobiliśmy na tej płycie. Ale nie mamy złudzeń
co do sukcesu komercyjnego.
W swojej karierze graliście już m.in.
piosenki z repertuaru Pixies, Aphex Twin, Black Sabath, Tears For
Fears, Blondie, Vangelis i Queen. Na nowej płycie przerabiacie m.in.
utwory Pink Floyd, Bee Gees, Yes, Wilco, The Flaming Lips i Nirvany.
Jakie macie kryteria wyboru?
– To muszą być piosenki, które lubimy i co do których czujemy, że
możemy coś o nich i z nimi powiedzieć. Tak jak np. piosenki Nirvany,
które dają nam dużo interesującego materiału melodycznego i
harmonicznego, z którym można popracować.
Graliście już w Polsce, jednak po raz
pierwszy wystąpicie z wokalistką. Czy Lewis będzie też śpiewać utwory z
Waszych wcześniejszych, instrumentalnych albumów?
– Zagramy trochę starego i trochę jeszcze nienagranego materiału,
ale nie z Wendy. Ona zaśpiewa tylko w części koncertu, gdy będziemy
grać piosenki z nowej płyty.