Tim Fischer, jeden z najlepszych europejskich artystów kabaretowych, wystąpił podczas Przeglądu Piosenki Aktorskiej (PPA) we Wrocławiu. Na życzenie publiczności bisował aż pięć razy.
Fischer, trzydziestoletni piosenkarz z Niemiec koncertuje w stylu kabaretowych wieczorów Berlina lat 20. i 30. Jego sceniczna kreacja, to m.in. wcielenia Marleny Dietrich, Grety Garbo i Mae West.
Wrocławską publiczność artysta przywitał ubrany w obcisły czarny kombinezon, buty na 20-30 centymetrowych obcasach a na głowie miał długą, blond perukę. Nie zapowiadał sam piosenek, robił to za niego, łamaną polszczyzną, członek jego ekipy. Fischer bardzo szybko nawiązał kontakt z widzami, machał do nich i rozsyłał całusy. Zachwycił wszystkich nienaganną dykcją. Bez kłopotów śpiewał o starej pannie by po chwili opowiedzieć o śnie dziecka, które marzy o śmierci.
Fischer zaprezentował się w kilku kreacjach. Wystąpił w białym, obcisłym kombinezonie, wieczorowej srebrnej sukience i srebrzystej masce na oczach oraz w szlafroku. Aplauz wzbudził, kiedy wyszedł do publiczności w stroju gejszy.
Wykonując utwór o pięknej dziewczynie, zszedł ze sceny do publiczności i zachęcał do wspólnego śpiewania.
Pod koniec występu Fischer rozdał publiczności puszki i poprosił o datki na rzecz chorych na AIDS w Afryce. Widzowie bardzo chętnie sięgali do portfeli.
Artysta zakończył występ przebojem grupy Queen, „We are the champion”.
Na wrocławski koncert Fischera przyjechały z Berlina jego fanki. Ich znajome powiedziały PAP, że „po tym co zobaczyły nie dziwią się koleżankom”. „Teraz ja pojadę za Fischerem do Niemiec. Jestem zachwycona” – mówiła jedna z kobiet.
z onet.pl