To nie mogło się udać. "Bohemian Rhapsody" trwa
6 minut, ma operowe i heavymetalowe wstawki oraz mętny tekst. Jednak to od tej
piosenki zaczęła się wielka sława zespołu Queen.
Piosenka
W 1975 roku Queen
istniał 4 lata i miał na swoim koncie 3 niezbyt popularne albumy. Potrzebny był
hit. Najpierw zespołowi udało się przebić z piosenką "Killer Queen",
która święciła triumfy w Japonii. Po powrocie z trasy promującej album
"Sheer Heart Attack" zespół najpierw zmienił managera, a później
zabrał się do nagrywania najdroższego wówczas albumu w historii muzyki. "A Night at the
Opera" miała być wyrazem fascynacji wokalisty Freddiego Mercury operą, a
stała się kamieniem milowym w dziejach rocka. Niejako przy okazji "Bohemian
Rhapsody" okazało się opus magnum Freddiego. On wymyślił i skomponował ten
utwór. Myślał nad nim w swoim domu przez kilka tygodni, a pomysły notował na
małych karteczkach. Spał z pianinem przy łóżku tak, aby w razie genialnego
sennego pomysłu, mógł go natychmiast zrealizować. Gitarzysta Brian May
wspomina, że Mercury przychodził do studia ze swoimi notatkami, przylepiał je
do fortepianu i grał na nim tak, "jak większość ludzi gra na
perkusji".
Ówczesna technologia nie nadążała za pomysłami wokalisty. Nagrania w kilku
różnych studiach trwały 3 tygodnie. Producent Roy Thomas Baker po ukończeniu
płyty "A Night at the Opera" zrezygnował z dalszej współpracy z
Queen. Jako że można było wówczas korzystać wyłącznie z taśm 24-ścieżkowych,
samych wersji wokalnych nagrano kilkaset. Mercury doprowadzał kolegów z zespołu
do szaleństwa, każąc raz po razie śpiewać im niezrozumiałe wstawki operowe:
"Scaramouche, scaramouche, will you do the fandango?". Fandago to
hiszpański taniec ludowy. Scaramouche to powieść Rafaela Sabatiniego
opowiadająca o losach młody prawnika w czasie Rewolucji Francuskiej. Powieść
została przerobiona na sztukę teatralną, doczekała się też kontynuacji i dwóch
ekranizacji. Wszystko wskazuje na to, że jej fanem był Freddie Mercury, który w
tekście "Bohemian Rhapsody" zmieszał groch, kapustę i dżem. Pojawiają
się w nim też odwołania do zaratusztrianizmu, którego wyznawcami byli rodzice
wokalisty – stąd pojawiające się imiona Belzebub (demon) i Bismallah ("w
imię Boga").
Brian May zapytany o znaczenie piosenki przyznał: "nie sądzę żebyśmy
kiedykolwiek wiedzieli o czym jest, ale nawet gdybym wiedział, nie chciałbym
wam powiedzieć, ponieważ nie mówię ludziom o czym są piosenki, które
gramy." Mercury na ten temat nigdy wiele nie mówił. Chciał robić rockową
operę. Tajemniczo brzmią słowa "mamo, zabiłem człowieka", smutno –
zwłaszcza z perspektywy tragicznego końca wokalisty: "jest zbyt późno, mój
czas nadszedł" czy "jestem biednym chłopcem, nikt mnie nie
kocha". W dokumentalnym filmie
o piosence wyprodukowanym przez BBC najtęższe humanistyczne umysły łamią sobie
głowy nad znaczeniem tekstu, niczym nad nowo odkrytym poematem Burnsa.
Tymczasem ważniejsze od tego, co "autor miał na myśli", jest
brzmienie konkretnych słów, takich jak "Galileo" (znalazł się w piosence
ze względu na Maya, który jest zapalonym astronomem) czy "Mamma mia".
Aby wszystko się udało i brzmiało tak, jak geniusz sobie wymarzył, konieczne
było nie tylko wielokrotne nagrywanie partii wokalnych i instrumentalnych, ale
też 180 cięć na samej taśmie. Montowano nie na komputerze, lecz przy użyciu
nożyczek, żyletek i kleju.
Konstrukcję utworu określa się jako "barokową". Pierwsze 3 minuty
są nastrojową balladą. Kiedy Freddie prezentował utwór po raz pierwszy zagrał
początek na pianinie, i kiedy doszedł do końca tej części powiedział:
"tutaj zaczyna się opera" i wszyscy poszli na obiad. Część operowa
trwa ledwie ponad minutę, a po niej następuje hard-rockowy odcinek, na który
składa się mocny riff Maya i ostry wokal. Utwór został przez Queen wytypowany
jako pierwszy singiel z albumu. Wytwórnia protestowała, sugerowała zmiany, ale
kiedy stacje radiowe zaczęły puszczać "Bohemian Rhapsody" w całości
po tym, jak Mercury podarował taśmę znajomemu dziennikarzowi radiowemu i
zabronił mu ją grać, nie miała wyjścia. Singiel ukazał 10 października 1975.
Sprzedało się milion jego egzemplarzy. Piosenka przez 9 tygodni utrzymywała się
na szczycie listy przebojów. Powróciła tam jeszcze w latach 90.
Utwór był zbyt skomplikowany, by grać go w całości na koncertach. Próbowano
łączyć go z innymi kawałkami, część operową odtwarzać z taśmy, poszczególne
kawałki grano tez osobno, a najczęściej wykonywano utwór bez operowych wstawek.
Co ciekawe – piosenką, która zepchnęła "Bohemian Rhapsody" z
pierwszego miejsca listy przebojów była "Mamma Mia" Abby.
Teledysk
Nie byłoby sławy "Bohemian Rhapsody" gdyby nie teledysk. To Queen
sprawiło, że inne zespoły zaczęły kręcić profesjonalne klipy, przedstawiające muzyków nie
tylko udających, że grają. Queen zostało zaproszone do programu Top of the Pops
żeby zagrać "Bohemian Rhapsody" na żywo, ale że nie bardzo mieli na
to ochotę, postanowili nakręcić video, które zostanie wyemitowane w telewizji.
Roger Taylor, perkusista grupy powiedział: "zrobiliśmy wszystko, co się
da, aby uniknąć pojawienia się w Top Of The Pops. Po pierwsze to bardzo nudny
program, a po drugie, to było wbrew nam – udawać, że śpiewamy i gramy.
Wymyśliliśmy wideo, aby uniknąć gry w Top Of The Pops". Teledysk jak na
tamte czasy był rewolucją. Nagrano go 10 listopada 1945 rok. w trwało 3
(niektóre źródła podają, że jednak aż 4). Całość kosztowała zawrotną wówczas
sumę 4,5 tysiąca funtów. Charakterystyczne ujęcie głów muzyków było inspirowane
zdjęciem Marleny Dietrich i zostało zrobione bez żadnych efektów specjalnych.
Po jego wyemitowaniu wiele się zmieniło – brytyjskie zespoły zaczęły masowo
realizować oryginale teledyski, dlatego kiedy uruchomiono telewizję MTV
większość muzycznych klipów była brytyjska.
Film do "Bohemian Rhapsody" stał się wdzięcznym materiałem do
parodii. Najbardziej znaną jest wersja Muppetów, w której pojawia się ok. 40
kukiełek. Bardzo zabawna wersja grupy the Meadow zatytułowana "Bohemian
Dentist Rhapsody" opowiada o trudnym życiu dentysty. Sporą popularnością
cieszyła się też parodia w australijskim serialu komediowym "Fast
Forward", w której w role muzyków Queen wcieliły się kobiety. Znany
parodysta Weird Al. Jankovic nagrał hit pod tytułem "Bohemian Polka"
i umieścił na swojej płycie "Alapalooza". W 2005 roku w ramach akcji
"Children in Need" w nowej wersji teledysku wystąpili prezenterzy
BBC. Utwór doczekał się nawet rapowej interpretacji – hiszpańska grupa Molotov
przygotowała ją pod tytułem "Rap, Soda and Bohemias". Dzięki kolejnym
wydaniom piosenka Queen wciąż jest popularna. Dzięki pojawieniu się w filmie
"Świat Wayne’a" powróciła na listy przebojów. Aktor Mike Myers,
grający z filmie, napisał list do muzyków
w którym przepraszał za wykorzystanie muzyki i tłumaczył, że to nie był jego
pomysł. W odpowiedzi dostał list z podziękowaniem za wykorzystanie piosenki.
Pojawiła się nowa wersja klipu, która otrzymała nagrodę MTV.
"Bohemian Rhapsody" to dla jednych uosobienie rockowego kiczu, dla
innych kompozycyjne Himalaje. Prawda leży jak zwykle po środku i nie ma
najmniejszego znaczenia. To jedna z najważniejszych i najbardziej wpływowych
piosenek XX wieku. Wieku wojen, glam rocka i Zanzibarczyka z wąsem, który
wymarzył sobie rock-operę. Niech największym świadectwem geniuszu Mercury’ego
będzie fakt, że w czasie koncertu-hołdu dla niego potrzeba było aż dwóch
wybitnych wokalistów – Eltona Johna i Axla Rose, żeby wykonać "Bohemian
Rhapsody" jak należy.
Autor: Bartosz Sadulski
Nagrano go 10 listopada 1945 rok. WTF?
Taka odpowiedz pełna euforii po sukcesie frontu zachodniego
Nic to- ważne,że się starają i pamiętają!