Cholera, robi się troche dziwnie, przesuwają datę premiery i skracają okres przedstawiony w filmie. Niebawem usłyszymy, że film wejdzie do kin w 2014 a obejmuje okres pomiędzy Rock in Rio i Live Aid… Nie wiem co o tym sądzić, bo jednak lata 70 to bardzo ciekawy okres i zarazem czas gdy Queen kształtował swój wizerunek i walczył o pozycje w świecie muzyki. W roku 1980 byli na absolutnym topie. To tak jakby kręcić film o Aleksandrze Macedońskim bez uwzględnienia jego młodości, nauk u Arystotelesa, relacji z matką a tylko przedstawiając jego triumfy wojenne. Przed rokiem 1980 miały przecież miejsce istotne wydarzenia które zaważyły na losie Freda i Queen: próba pogodzenia studiów z muzyką, wspólne pomieszkiwanie, szał w Japonii, nieustanne trasy, konflikt z krytykami, relacje z Mary Austin. Chciałbym to zobaczyć w filmie. W roku 1980 Queen jest największym zespołem na świecie, ma 1 miejsca na listach wszędzie, zaczyna grac na wielkich stadionach i …staje się bardziej przewidywalny, ukształtowany. Ale skoro taka jest koncepcja twórców filmu, trzeba im życzyć weny twórczej by wydobyli z tego okresu rzeczy najciekawsze i zrobili dobry film. Jestem jednak zdania, że Jim Beach troche na wyrost powiedział o tym okresie 80-85. Do filmu jeszcze daleko, wiec wiele może się zmienić, zwłaszcza w scenariuszu. Poza tym w USA, to wizerunek bezwąsatego Freda jest chyba bardziej utrwalony i licząc na pójscie do kin obecnych 50-60 latków, którzy oglądali Queen na żywo, film powinien choćby częściowo odwoływać się do lat 70. Zobaczymy
Moim zdaniem film powinien też odnosić się do lat 70-tych i co najważniejsze…skoro jest to film biograficzny o Freddiem to powinien także zawierać okres po 1985 roku aż do jego śmierci
Potwierdza się tylko, że Panowie i nowa wytwórnia idą na łatwiznę. Gdyby okres miał obejmować całe życie Freddiego to przecież potrzebowaliby po kilku aktorów do ról muzyków itd. Mnie już chyba nie zdziwi nic co jeszcze zdołają wymyślić lub opowiedzieć (zresztą szkoda nerwów, a ewentualne złe opinie które dotrą do muzyków i tak nic nie zmienią). Wydawanie rzeczy, które większość fanów ma – tyle, że w ładnej oprawie i lekko odczyszczonych nic nie wnosi. I ten koncert – który w taką rocznicę jest niby szykowany w tajemnicy. Mam tylko nadzieję że Roger zdoła uzbierać materiał i wyda w końcu solową płytę.
Zgodzę sie z Dagą , te lata to czas kryzysu twórczego i tak dalej , zwieńczonego Live Aid i triumfalnym powrotem ( Przynajmniej na wyspach ) Znająć zycie pewnie będą odneisienia do przeszłości. Dla Freddiego to pewnie tez dosc trudny okres : Monachium ,Solowa Płyta , pewnie i śmiertelny kontakt. Byle tylko uniknąć pewnej ” łopatologii” oraz oczywistej symboliki jak W SKazanym Na BLuesa o artyście do którego mam nie mniejszą słabosc.
Moim zdaniem nie ma znaczenia jakich lat działalności Queen film będzie dotyczył.Ważne jest to w jaki sposób zostanie wyreżserowany (fabuła , sceneriusz ) i jak zagraja aktorzy.JeŚli te czynniki bedą ok to wszystkim się spodoba.Nie ma raczej sensu kręcić filmu o 20 latach działalnośc zespołu bo wtedy chyba trzeba by to podzielić na jakieś 4 częśći:)
Gdyby biografia obejmowała przynajmniej część lat 70, ważne, interesujące fakty perspektywa pójścia do kina o wiele bardziej by mnie zachęcała. Oczywiście, pójdę, ale jak można „przeoczyć” taki przełom jak wydanie Bohemian Raphsody, związek z Mary, dojrzewanie do nowej roli? I jak niesamowicie oglądałoby się film pokazujący te wszystkie bajeczne stroje z lat 70? I muzykę, która (pomijając Innuendo) większości fanów o wiele bardziej przypada do gustu? Cóż, mam mieszane uczucia, ale i tak nie mogę się doczekać.
Cholera, robi się troche dziwnie, przesuwają datę premiery i skracają okres przedstawiony w filmie. Niebawem usłyszymy, że film wejdzie do kin w 2014 a obejmuje okres pomiędzy Rock in Rio i Live Aid… Nie wiem co o tym sądzić, bo jednak lata 70 to bardzo ciekawy okres i zarazem czas gdy Queen kształtował swój wizerunek i walczył o pozycje w świecie muzyki. W roku 1980 byli na absolutnym topie. To tak jakby kręcić film o Aleksandrze Macedońskim bez uwzględnienia jego młodości, nauk u Arystotelesa, relacji z matką a tylko przedstawiając jego triumfy wojenne. Przed rokiem 1980 miały przecież miejsce istotne wydarzenia które zaważyły na losie Freda i Queen: próba pogodzenia studiów z muzyką, wspólne pomieszkiwanie, szał w Japonii, nieustanne trasy, konflikt z krytykami, relacje z Mary Austin. Chciałbym to zobaczyć w filmie. W roku 1980 Queen jest największym zespołem na świecie, ma 1 miejsca na listach wszędzie, zaczyna grac na wielkich stadionach i …staje się bardziej przewidywalny, ukształtowany. Ale skoro taka jest koncepcja twórców filmu, trzeba im życzyć weny twórczej by wydobyli z tego okresu rzeczy najciekawsze i zrobili dobry film. Jestem jednak zdania, że Jim Beach troche na wyrost powiedział o tym okresie 80-85. Do filmu jeszcze daleko, wiec wiele może się zmienić, zwłaszcza w scenariuszu. Poza tym w USA, to wizerunek bezwąsatego Freda jest chyba bardziej utrwalony i licząc na pójscie do kin obecnych 50-60 latków, którzy oglądali Queen na żywo, film powinien choćby częściowo odwoływać się do lat 70. Zobaczymy
Tylko to jest ciekawy okres szczyt sławy, konflikt prawie rozpad zespołu i triumfalny powrót na szczyty po Live Aid.
Moim zdaniem film powinien też odnosić się do lat 70-tych i co najważniejsze…skoro jest to film biograficzny o Freddiem to powinien także zawierać okres po 1985 roku aż do jego śmierci
Potwierdza się tylko, że Panowie i nowa wytwórnia idą na łatwiznę. Gdyby okres miał obejmować całe życie Freddiego to przecież potrzebowaliby po kilku aktorów do ról muzyków itd. Mnie już chyba nie zdziwi nic co jeszcze zdołają wymyślić lub opowiedzieć (zresztą szkoda nerwów, a ewentualne złe opinie które dotrą do muzyków i tak nic nie zmienią). Wydawanie rzeczy, które większość fanów ma – tyle, że w ładnej oprawie i lekko odczyszczonych nic nie wnosi. I ten koncert – który w taką rocznicę jest niby szykowany w tajemnicy. Mam tylko nadzieję że Roger zdoła uzbierać materiał i wyda w końcu solową płytę.
Zgodzę sie z Dagą , te lata to czas kryzysu twórczego i tak dalej , zwieńczonego Live Aid i triumfalnym powrotem ( Przynajmniej na wyspach ) Znająć zycie pewnie będą odneisienia do przeszłości. Dla Freddiego to pewnie tez dosc trudny okres : Monachium ,Solowa Płyta , pewnie i śmiertelny kontakt. Byle tylko uniknąć pewnej ” łopatologii” oraz oczywistej symboliki jak W SKazanym Na BLuesa o artyście do którego mam nie mniejszą słabosc.
Moim zdaniem nie ma znaczenia jakich lat działalności Queen film będzie dotyczył.Ważne jest to w jaki sposób zostanie wyreżserowany (fabuła , sceneriusz ) i jak zagraja aktorzy.JeŚli te czynniki bedą ok to wszystkim się spodoba.Nie ma raczej sensu kręcić filmu o 20 latach działalnośc zespołu bo wtedy chyba trzeba by to podzielić na jakieś 4 częśći:)
Gdyby biografia obejmowała przynajmniej część lat 70, ważne, interesujące fakty perspektywa pójścia do kina o wiele bardziej by mnie zachęcała. Oczywiście, pójdę, ale jak można „przeoczyć” taki przełom jak wydanie Bohemian Raphsody, związek z Mary, dojrzewanie do nowej roli? I jak niesamowicie oglądałoby się film pokazujący te wszystkie bajeczne stroje z lat 70? I muzykę, która (pomijając Innuendo) większości fanów o wiele bardziej przypada do gustu? Cóż, mam mieszane uczucia, ale i tak nie mogę się doczekać.