Muzyczna podróbka
Po 20 latach i wielu próbach (m.in. z George’em Michaelem) muzycy Queen znaleźli wreszcie następcę Freddiego Mercury’ego. Został nim niesłusznie zapomniany rockowy weteran Paul Rodgers, znany m.in. z występów legendarnej grupy Free i mniej popularnego Bad Company. Zespół, którego płyty na brytyjskich listach przebojów przebywały dłużej niż nagrania The Beatles, sprowadził się niestety do poziomu własnej taniej podróbki. Może rywalizować z kompromitującym przedsięwzięciem pod hasłem The Doors of XXI Century z Ianem Astburym nieudolnie naśladującym Jima Morrisona. Wydanie pod nazwą Queen koncertowej płyty „Return of the Champions”, choć odwołuje się do sentymentu fanów, nie zwiększy znacząco liczby 200 milionów płyt sprzedanych przez grupę. Żaden z wokalistów, a za mikrofonem oprócz Rodgersa stają jeszcze dwaj członkowie oryginalnego Queen – Brian May i Roger Taylor, nie może bowiem równać się z Mercurym. Szczęśliwie żaden nie próbuje. Nie pomoże nawet cyfrowo wskrzeszony Freddie, który śpiewa większą część „Bohemian Rhapsody”. W jego ustach operowe „Mamma mia”, w środkowej części utworu, brzmi jak komentarz do sposobu, w jaki jego dawni kompani rozmieniają się na drobne. Na szczęście basista z oryginalnego składu zespołu John Deacon jako jedyny z honorem złożył broń i wycofał się z tego kompromitującego przedsięwzięcia. Jego koledzy chyba zupełnie już zapomnieli, czym było Queen. Więc trzeba im to dobitnie przypomnieć – Queen to Freddie Mercury, podobnie jak The Doors to Jim Morrison. Nikt, kto choć raz go słyszał, nie da się nabrać na tanią podróbkę.
QUEEN + PAUL RODGERS
z newsweek.pl
Queen to Brian May, Freddie Mercury, John Deacon i Roger Taylor a nie sam Freddie
Gdyby autor choć trochę wiedział o Queen nie pisał by takich bzdur. Mnie to rozśmieszyło, jeśli ktoś twierdzi, że Queen to freddie Mercury to po prostu nie najlepiej świadczy o poziomie jego wiedzy muzycznej.
Ja też uważam że zespół ten tworzyło 4 znakomitych muzyków, natomiast nie da się jednak ukryć że taki statystyczny Kowalski gdy słyszy nazwę Queen to od razu ma przed oczyma nie czterech gwiazdórów tylko jednego… Freddiego !!!