Znany z zespołu The Dave Clark Five kompozytor
i perkusista Dave Clark opowiedział gazecie "Daily Mail"
o tragicznej śmierci wybitnego artysty, który zmarł na AIDS 24 listopada
1991 roku. Muzyk był jedyną osobą, która czuwała przy łożu wokalisty Queen tego
smutnego dnia.
Dave Clark wspomina moment, w którym dowiedział się
o śmiertelnej chorobie artysty.
"Kiedy Freddie powiedział mi, że jest chory, byłem
w szoku. On nie wyglądał na zdruzgotanego, ale jestem pewien, że ta
wiadomość przygnębiła go" – powiedział.
"Wyglądał bardzo dobrze, początkowo nie widać było po
nim choroby. Nie przejmował się nią, robił dalej swoje, dopóki nie zaczął
słabnąć. To były trudne chwile" – przyznaje Dave Clark.
Muzyk przyznał, że początkowo wokalista Queen powiedział
o swojej chorobie tylko najbliższym znajomym.
"Ani zespół, ani jego rodzina, nie mieli początkowo
pojęcia o chorobie. Wierzył chyba, że znajdzie się lekarstwo lub ufał, że
wyzdrowieje. A próbował wszystkiego. Specjalnie dla niego z Ameryki
dostarczono mu samolotem nowe wówczas lekarstwo" – zdradził.
Po tym, jak terapia nie przyniosła skutku, Freddie Mercury
odłożył wszystkie lekarstwa – poza lekami przeciwbólowymi.
"Kochał życie i żył jego pełnią. Tuz przed
śmiercią, kiedy dotarło do niego, że już nigdy nie będzie tak cudownie,
odstawił medykamenty. Cierpiał, ale nie było wyjścia z tej sytuacji"
– opowiada Clark.
"Był w wielkim bólu, ale nigdy nie narzekał. Nie
robił dramatycznych scen. Był bardzo odważny. Szkoda że odszedł, bo miał światu
jeszcze wiele do zaoferowania" – zakończył bliski przyjaciel wokalisty
Queen.
INTERIA.PL