2 thoughts on “Foo Fighters +Slash + Tenacious D grają Queen”
czasem się zastanawiam, czemu TYMD nie stał się takim klasykiem jak inne oparte na konkretnych riffach wymiatacze. Czy nagrano go za późno, czy mieli pecha, że nie stał się przebojem? Nie wiem. Oczywiście kawałek jest dobrze znany fanom rocka, ale statusu hitu to raczej nigdy nie miał. A to radosne, niezobowiązujące wykonanie tylko pokazuje jaki w TYMD jest potencjał. Motoryczny riff, spora szybkość i ogólne szaleństwo zawarte w tym kawałku (już sam tytuł jest mocny) powinny go były skazać na wieczną chwałę jak np. Smoke on the Water. Ale oczywiście fajnie, że rockmani młodszego pokolenia go grają, bo warto go przypominać światu
chyba kwestia nie trafienia w czas aby Tie było evergreenem. Nie nagrali nic naprawe ostrego jak AC/DC czy LZ ani nie wpasowało się w power hity spod znaku Eagles czy Abby. Dlatego bardziej weszło w klimat tamtego roku Somebody to love.
czasem się zastanawiam, czemu TYMD nie stał się takim klasykiem jak inne oparte na konkretnych riffach wymiatacze. Czy nagrano go za późno, czy mieli pecha, że nie stał się przebojem? Nie wiem. Oczywiście kawałek jest dobrze znany fanom rocka, ale statusu hitu to raczej nigdy nie miał. A to radosne, niezobowiązujące wykonanie tylko pokazuje jaki w TYMD jest potencjał. Motoryczny riff, spora szybkość i ogólne szaleństwo zawarte w tym kawałku (już sam tytuł jest mocny) powinny go były skazać na wieczną chwałę jak np. Smoke on the Water. Ale oczywiście fajnie, że rockmani młodszego pokolenia go grają, bo warto go przypominać światu
chyba kwestia nie trafienia w czas aby Tie było evergreenem. Nie nagrali nic naprawe ostrego jak AC/DC czy LZ ani nie wpasowało się w power hity spod znaku Eagles czy Abby. Dlatego bardziej weszło w klimat tamtego roku Somebody to love.