wyniku przegranej walki z AIDS, w swoim domu w Londynie zmarł Freddie
Mercury, lider zespołu Queen, uważany za jednego z największych
wokalistów muzyki rozrywkowej.
Urodzony na
Zanzibarze jako Farrokh Bulsara, Freddie Mercury w krótkim czasie stał
się jedną z największych gwiazd muzyki rozrywkowej w XX wieku. Dzięki
nieprzeciętnym umiejętnościom wokalnym i kompozytorskim oraz
ekscentrycznemu wizerunkowi, Mercury przekroczył granicę bycia "idolem
rockowym" i stał się ikoną popkultury.
Jego niezwykłe
umiejętności wokalne (skala jego głosu obejmowała cztery oktawy) w
połączeniu z charyzmą gromadziły na koncertach zespołu Queen rekordowe
liczby widzów (koncert w Sao Paolo – 130 tys. widzów, koncert w
Knebworth Park – 150 tys.).
"On nie miał standardowego głosu rockowego. On śpiewał właściwie w
sposób operowy – powiedział PAP Robert Sankowski z "Gazety Wyborczej". –
To było połączenie osobowości artystycznej, która ma sobą coś do
wyrażenia, ze znakomitymi umiejętnościami, co w świecie muzycznego
showbiznesu jest czymś bezcennym".
Śpiewaczka Montserrat
Caballe, z którą Mercury nagrał utwór "Barcelona", tak oceniła jego
umiejętności: "Jego technika była zdumiewająca. Nie miał żadnych
problemów z tempem i rytmiką. Z łatwością przychodziło mu przechodzenie
od jednego rejestru do następnego. Natomiast frazowanie mogło być ciepłe
i stonowane albo ostre i rockowe. Potrafił wszystko."
Sam o sobie mówił, że jest nieśmiały, ale na scenie zmieniał się nie do
poznania dyrygując publicznością i zespołem, w pełni kontrolując swój
głos i muzykę. Napędzał go tłum i atmosfera wielkiego koncertu.
W swoim liście samobójczym, Kurt Cobain, lider zespołu Nirvana,
napisał: "Gdy jesteśmy za kulisami i gasną światła, i zaczyna się ryk
widowni, nie działa to na mnie w taki sposób jak na Freddiego
Mercury’ego, który wydawał się kochać i rozkoszować się miłością i
uwielbieniem tłumu".
Podczas koncertu charytatywnego
"Live Aid" w 1985 roku, Queen dali 20-minutowy koncert, którego głównym
bohaterem był Mercury. Elton John, który miał wejść na scenę w następnej
kolejności, narzekał: "Ukradli mi show", a organizator Bob Geldof
stwierdził, że Mercury urodził się właśnie po to, żeby śpiewać przed 1,6
miliardami ludzi, którzy oglądali koncert w telewizji.
"Jeśli chodzi o teatralność rockowego koncertu, poszedł dalej niż
wszyscy inni. Widziałem go na koncercie tylko raz i można powiedzieć, że
miał w garści całą publiczność" – mówił o Mercury’m David Bowie.
Choć skryty i nieśmiały, szybko stał się nie tylko idolem
muzycznym, ale również ikoną seksualną. Otwarcie przyznawał się do
biseksualizmu i nieprzestrzegania ścisłych konwenansów, prowadząc
rozwiązłe i wystawne życie. Wiosną 1987 roku, Mercury dowiedział się, że
jest chory na AIDS. Choć diagnoza nie pozostawiała wątpliwości,
wokalista negował swoją chorobę zapewniając, że czuje się znakomicie. W
tym czasie, na skutek pogarszającego się stanu zdrowia, zaczął również
słabnąć jego głos. Podczas koncertu w Barcelonie w towarzystwie
katalońskiej śpiewaczki Montserrat Caballe, z okazji otwarcia Igrzysk
Olimpijskich, organizatorzy zdecydowali się puścić głos Mercury’ego z
taśmy. Dopiero na dzień przed śmiercią muzyk wydał oświadczenie prasowe
potwierdzające plotki o jego chorobie. Zmarł 24 listopada 1991 roku w
Londynie.
20 kwietnia 1992 roku, podczas zorganizowanego
na stadionie Wembley w Londynie koncertu ku pamięci Mercury’ego, przed
72-tysięczną widownią wystąpili m.in.: Metallica, Led Zeppelin, Elton
John i Guns N’ Roses.
Wokalista Roger Daltrey mówił do publiczności: "Kiedy straciliśmy
Freddiego, straciliśmy nie tylko fantastyczną osobowość, człowieka z
nieprawdopodobnym poczuciem humoru i prawdziwego showmana, ale
straciliśmy prawdopodobnie najlepszego z nas. Największego rockowego
wirtuoza wszystkich czasów" – mówił wokalista The Who.
Freddie Mercury dziś uważany jest za jednego z największych
wokalistów w historii muzyki rozrywkowej. Był autorem większości utworów
Queen. Do najbardziej znanych zalicza się: "Bohemian Rhapsody", "We Are
The Champions", "Crazy Little Thing Called Love".
PAP
Mistrzu pamiętamy ,na zawsze w naszych sercach.
Niezmiernie mnie cieszy,że 20 rocznica śmierci Freddiego jest obchodzona tak uroczyście w wielu stacjach radiowych i pamięć o nim jest tak żywa. Teraz właśnie słucham audycji Mały Leksykon Wielkich Zespołów w radiu Alfa i również tu już od czterech tygodni wspominany jest Freddie i zespół Queen.