(…)
***
I nagle słyszę, że z boku płynie dźwięk inny, dudniący i
bardziej rytmiczny, lecz w brzmieniu podobny do zawodzenia muezinów. Idę
ku górze, raptem kilkaset metrów, tam, gdzie Brama Jafska. Tu również
tłum, lecz zupełnie inny: dziewczyny w krótkich kieckach i z gołymi
pępkami, chłopaki w białych szortach, na głowach kolorowe mycki,
trzymają butelki gold stara. Dudni gitara basowa: "Mustafa, Mustafa,
Mustafa Ibrahim, Allah, Allah, Allah, Allah will pray for you. Salem
alejkum, alejkum salam".
Może to przypadek, że rockowy
koncert zgrał się z porą muzułmańskich modłów. I może ta żydowska
rozbawiona młodzież szczególnie upodobała sobie szlagier Queen. Choć
przecież wiemy, że takich przypadków nie ma. Ktoś komuś robi na złość. W
kiepsko wybranych okolicznościach.
Widziałem kiedyś
izraelski film: w Hebronie młodzi żołnierze podmienili w meczecie kasetę
magnetofonową. Zamiast muezina zaśpiewał też Freddie Mercury, akurat
"We Are the Champions". Obyło się bez ulicznej awantury. Lecz żołnierzom
słusznie zmyto głowę za głupoty. A tutaj przebój Queen leci w
najlepsze.
(…)
moj ojciec jest muzułmanem i Mustafa to jego ulubiona piosenka Queen:)