Jeden z założycieli kultowego zespołu Queen, gitarzysta Brain May, podzielił się ze swoimi fanami informacją, że w ciągu ostatnich tygodni był hospitalizowany z powodu zawału serca. Wcześniej zdiagnozowano u niego naderwany mięsień pośladka. Muzyk postanowił dokładnie wyjaśnić, co się stało.
Brain May ma 72 lata, a w tym roku już po raz drugi w odstępie kilkunastu dni trafił do szpitala. Za pierwszym razem zdiagnozowano u niego „tylko” naderwany mięsień pośladka, który muzyk miał sobie uszkodzić podczas pracy w ogródku. Okazuje się, że jego problemy zdrowotne były jednak znacznie poważniejsze – gitarzysta przeszedł także zawał serca i zabieg wstawienia stentów.
Brain May z Queen miał zawał serca
Gitarzysta Queen opublikował na swoim profilu na Instagramie film, w którym dokładnie tłumaczy, co się z nim działo w ciągu kilku ostatnich tygodni. Muzyk wyjaśnił, że sytuacja jest dość skomplikowana i woli opowiedzieć po kolei, co dokładnie zaszło.
Brain May najpierw trafił do szpitala, gdzie zrobiono mu prześwietlenie nogi i zdiagnozowano naderwany mięsień pośladka. W ramach rekonwalescencji przypisano mu wtedy leżenie w łóżku, okłady z lodu i leki przeciwbólowe. Po ponad tygodniu ból był dalej nieznośny, lekarze więc zrobili kolejne prześwietlenie, po którym okazało się, że dyski kręgosłupa uciskają nerw kulszowy.
– Dlatego czułem się, jakby ktoś wciskał mi w plecy śrubokręt – wyjaśnił. Dodał, że reszta historii jest dużo dziwniejsza i bardziej szokująca. – Ja byłem zszokowany. Myślałem, że jestem całkiem zdrowym kolesiem – podkreślił. Tłumaczył, że ma dobre ciśnienie, dużo się rusza i zdrowo odżywia. Tymczasem:
W samym środku odysei z potwornym bólem pleców miałem mały zawał serca. (…) Mówię mały, bo nie stała mi się krzywda. To było 14 minut bólu w klatce piersiowej, odrętwienia rąk i potu.
Lekarz zawiózł go do szpitala na ostry dyżur. Tam po angiografii okazało się, że Brian May ma zatory i uszkodzone aż trzy tętnice. – Miałem dużo szczęścia, naprawdę mogłem umrzeć – podkreśla May.
Nic nie wskazywało, że grozi mu takie niebezpieczeństwo, wyniki badań elektrokardiogramem miał dobre. Podkreśla, że gdyby nie kontuzja nogi i uszkodzenie kręgosłupa, nie trafiłby tak szybko pod opiekę lekarzy, którzy w końcu odkryli skalę zagrożenia. Brian May miał do wyboru albo operację na otwartym sercu i wszczepienie bypassów, albo zabieg wprowadzenia stentów. Zdecydował się na ten drugi, bo jest mniej inwazyjny. Swój film zakończył apelem do ludzi po 60. roku życia, by regularnie poddawali się angiografii, bo tylko to badanie może ostatecznie wskazać, czy ich serce jest zdrowe.
Brain May urodził się w 1947 roku w Londynie. Już w wieku pięciu lat grał na pianinie, pierwszą gitarę dostał dwa lata później. W wieku 16 lat razem z ojcem inżynierem zbudował własną gitarę elektryczną, bo nie było go wtedy stać na zakup takiej ze sklepu ze sprzętem muzycznym. Red Special powstała z kawałków starego piecyka, guzików i części motocykla. Grał na niej przez całą późniejszą karierę – miała unikalne brzmienie.
To też Brian May razem z kolegą Timem Staffellem założył zespół Smile, który zmienił nazwę na Queen, kiedy w 1971 roku dołączył do niego Freddie Mercury. May skomponował największe przeboje zespołu takie jak „Who Wants to Live Forever”, „Too Much Love Will Kill You”, „The Show Must Go On”, a także „We Will Rock You” – klaskanie i tupanie podczas refrenu było jego pomysłem, chciał dać publiczności utwór, który mogłaby odgrywać razem z zespołem. W 2011 roku znalazł się na 26. miejscu listy listy 100 najlepszych gitarzystów wszech czasów magazynu „Rolling Stone”.
za gazeta.pl
foto Credit: MJ-Pictures.com